Dobrze jest czasem zmienić perspektywę i spróbować innego rodzaju fotografii. Nie ukrywam, że od czasów dzieciństwa awiacja mnie pociągała. Podczas jednego z plenerów przyrodniczych kolega Witek pokazał namacalne efekty swojej głównej pasji – fotografii lotniczej. Byłem zachwycony tym co zobaczyłem, szczękę zbierałem z podłogi. Ustaliliśmy, że jak będzie organizował wyjazd na Axalp – jedną z najbardziej efektownych imprez lotniczych w Europie, da mi znać. Już wtedy wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby pojechać. I udało się!
Axalp 2018 – mekka fotografów lotniczych
Wspomniana impreza lotnicza odbywa się w Axalp w środkowej Szwajcarii. Czego można chcieć więcej – wysokie góry, po których snują się pasma chmur, a pomiędzy nimi latają odrzutowce i śmigłowce? Nie są to tradycyjne pokazy, jest to raczej prezentacja umiejętności i kunsztu pilotów wojskowych Armii Szwajcarskiej. Piloci przede wszystkim ćwiczą latanie pomiędzy górami i strzelanie z działek pokładowych do celów zlokalizowanych na ich zboczach. Widownia w liczbie kilku tysięcy osób po wdrapaniu się na wysokość ok. 2300 m.n.p.m. (co trwa około 2 godzin, bo zaczyna się z poziomu 1500 m.n.p.m.) ma okazję podziwiać szybkie przeloty odrzutowców okraszone salwami z działek 20mm wzbogacone o elementy prezentacji zadań szwajcarskiej Luftwaffe. Atmosfera jest niesamowita, kiedy wszyscy w napięciu czekają, aż nagle wyłoni się eskadra F/A-18 Hornet i obsypie dolinę flarami. A potem akcja dzieje się już bardzo szybko, samoloty nalatują ze wszystkich stron. Fotografowie niemal jak w tańcu synchronicznym kierują swoje „lufy” w stronę samolotów. Oprócz huku silników słychać z każdej strony klapanie luster i chrzęst migawek. Taki rejwach trwa przez około dwie godziny, po czym kolejne dwie to przerwa.
Przerwa i… zaczynamy od nowa
To idealny czas na drugie śniadanie i regenerację. Niektórzy wykorzystują ten czas na w pełni uzasadnioną drzemkę. Cóż, żeby mieć dobre miejsca trzeba było wstać około 3:30 w nocy. Około 14:00 znów zaczyna być głośno, z dolny w ciągu ułamka sekundy wylatują Hornety, rzucają flary i spektakl zaczyna się od nowa. Tym razem z komentarzem z głośników – to główna część pokazów. Oprócz F/A-18 latają także F-5 Tiger, Pilatus PC-7 i PC-21. Śmigłowce także są – tu króluje Eurocopter Super Puma ze swoim programem pokazującym możliwości maszyny. Na zakończenie imprezy kilka przelotów w różnych formacjach robi grupa Patrouille Suisse, latająca na F-5-kach. Ostatnie maszyny kończą pokazy około 16:00 i trzeba niestety wracać na dół, do cywilizacji.
W tym roku można było podziwiać stalowe ptaki podczas dwóch dni oficjalnych pokazów, jednego dnia oficjalnych ćwiczeń oraz jednego dnia ćwiczeń nieoficjalnych. Góry to jednak góry i co roku bywa tak, że ze względu na trudne warunki atmosferyczne któryś dzień pokazów bywa odwołany. W tym roku udało się bez odwołań, pogoda była świetna jak na połowę października – ciepło i słonecznie przez cały tydzień.
Czego się nauczyłem
Przede wszystkim pierwszy raz od wielu lat poczułem się jak fotograficzny nowicjusz i bardzo mi z tym dobrze. Fotografia lotnicza, mimo że w wielu aspektach podobna do fotografii przyrodniczej, ma swoją specyfikę, swoje zasady i swoje niuanse. Dzięki fantastycznemu gronu współtowarzyszy wyjazdu mogłem się wiele nauczyć. Po zgraniu i wywołaniu zdjęć już wiem co muszę poprawić i…poprawię to przy kolejnym podejściu. Każdemu polecam spróbować innego rodzaju fotografii niż robi na co dzień. Daje to duży powiew świeżości i otwiera umysł na nowe pomysły we własnej dziedzinie. To nic nie kosztuje, a może dać „kopa”.
Góry i chmury
Widząc niesamowite widoki na każdym kroku trudno by było skupić się jedynie na pojazdach latających. Chmury przewalające się przez górskie szczyty czy inwersje w dolinach to powód, żeby poświęcić trochę czasu na fotografowanie krajobrazu. W Alpach Berneńskich jest mnóstwo miejsc wartych odwiedzenia. Gdyby mieć więcej czasu i być tam z tydzień dłużej, na pewno pojechalibyśmy jeszcze pooglądać lodowce, czy wjechalibyśmy na któryś z wyższych szczytów koleją linową. Czasu niestety na to wszystko nie starczyło, ale może i dobrze – będzie co robić kiedy następnym razem tam będę.