Stało się, najbardziej wyczekiwane pokazy lotnicze tego roku mamy juz za sobą. Antidotum Leszno 2024 to tym razem mieszanka fantastycznych doznań pokazowych i przykrych niedociągnięć organizacyjnych, ale o tym pokrótce za chwilę. Najpierw te przyjemne rzeczy…
Niezapomniane pokazy
Tu jak zwykle organizatorzy nie zawiedli. Mnóstwo przeróżnych statków powietrznych zawitało na pokazy. Byli stawi bywalcy, jak ORLEN Grupa Akrobacyjna Żelazny, Zespół Akrobacyjny ORLIK, PC-7 Team ze Szwajcarii, Super Puma Display Team. Niezawodny Łukasz Czepiela powalił publikę prezentacją na dwóch skrajnie różnych modelach samolotów. W tym roku furorę zrobił efektowny show przygotowany przez Scandinavian Airshow Catwalk. Jego atrakcją było mnóstwo kolorowych dymów oraz dwie panie wykonujące ewolucje na skrzydłach żółtego dwupłatowca. Drugim samolotem, który wywołał duże zdziwienie wśród publiczności był niebieski Jet Pitts z Richardem Goodwinem za sterami. Kiedy ten mały dwupłatowiec wyposażony w śmigło, tuż po stracie odpalił dwa dodatkowe silniki odrzutowe, wszystkim „opadły szczęki”. Dzięki tej dodatkowej mocy pilot był w stanie wykonać naprawdę niesamowite ewolucje.
Atrakcją dla publiczności był także niewykonywany od bardzo wielu lat manewr wynoszenia szybowca przy pomocy śmigłowca. Zrobił to Maciej Dominiak w swoim Bo-105. Jak zwykle bardzo liczną reprezentację na Antidotum miały statki powietrzne ze stajni austriackiego Red Bulla. Prym wiódł Felix Baumgartner na Bo-105, ale oprócz niego gościliśmy AH-1 Cobra, dwa Alpha Jety, T-28 Trojan oraz wspomnianego wcześniej Łukasza Czepelę. Niedoceniany zwykle Dromader również udowodnił, że może być ciekawym punktem pokazów.
Rarytasy
Wszyscy czekali również na to, żeby zobaczyć szwedzkiego Saaba SK60. Jego występ na Antidotum Leszno 2024 był ostatnim za granicami macierzystego kraju, jako samolotu w czynnej służbie wojskowej. Organizatorzy przygotowali także niespodziankę dla miłośników starszych maszyn w postaci pokazu bombowca Douglas A-26 Invader.
Wojsko Polskie
Wojsko Polskie również miało silną reprezentację. M-346 Bielik Demo Team wykonał efektowne akrobacje w ciągu dnia. Wszyscy jednak wiedzieli, że zgodnie z tradycją i zapowiedziami można spodziewać się jeszcze dwóch bardzo fajnych pokazów stałych bywalców Antidotum Leszno 2024. Pierwszy zaprezentował się C-130 Hercules wykonując kilka przelotów w świetle zachodzącego słońca. Następnie tuż po zachodzie słońca z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach nadleciał Maciej SLAB Krakowian za sterami F-16 Fighting Falcon, czyli nasze polskie Tiger Demo Team. To co pokazał w powietrzu naprawdę zapierało dech, a uszy otrzymały sporą dawkę hałasu. Praktycznie większość pokazu wykonał na dopalaczu, co zasługuje na wyrazy uznania. Szkoda tylko, że nie polatał kilkanaście minut wcześniej, gdy jeszcze była odrobina światła. Dopełnieniem wrażeń zaserwowanych przez Polskie Siły Zbrojne był kolejny przelot C-130. Zrzut 360 flar w postaci pióropusza nazywanego „aniołem śmierci” zawsze wywołuje zachwyt. To jeden z bardziej wyczekiwanych „numerów” na Antidotum każdego roku.
Pokazy wieczorne
Zwieńczeniem długiego dnia były pokazy wieczorne, podczas których było mnóstwo pirotechniki, zarówno z ziemi jak i z powietrza. Jednym z bardziej wyczekiwanych samolotów w tym bloku pokazowym była Ts-11 Iskra, czyli nieużywany już odrzutowy samolot szkolno-treningowy. Została bardzo ładnie wymalowana w biało-czerwone wzory. Myślę, że akurat ten samolot powinien zaliczyć kilka przelotów również za dnia, żeby widzowie mogli w pełni docenić piękno malowania.
Łyżka dziegciu
Tak jak wspomniałem na samym początku, doznania wynikające z możliwości obserwowania i fotografowania różnorodnych samolotów i śmigłowców są tylko pozytywne. Jednak w tym roku natura wystawiła jakość organizacji okołopokazowej na próbę. Piątkowy pokaz został wstrzymany, a wkrótce potem przerwany z powodu nawałnicy, jaka nadciągnęła nad Leszno. Wiadomo, tego typu zjawiska atmosferyczne są nieprzewidywalne. Widać było, że organizatorzy za wszelką cenę chcą przeprowadzić najbardziej efektowne pokazy jeszcze przed nadejściem burzy.
Kiedy tylko zaczął padać deszcz, konferansjer oznajmił, że pokazy zostają wstrzymane, ale nie odwołane. Mimo to tłum ruszył do wyjścia i dalej w ulewie i towarzystwie walących piorunów rzeka przemokniętych ludzi ruszyła w kierunku zorganizowanych parkingów. Oba miejsca dla samochodów zostały zorganizowane na polach/łąkach, które przy tak intensywnym opadzie zamieniły się w bagniska. Tysiące ludzi próbujących wyjechać jednocześnie z podmokłych parkingów w połączeniu z kolejnymi tysiącami idącymi do samochodów – to była rzeczywistość piątkowego wieczoru. Niektórzy potrzebowali traktorów, żeby wydostać się na asfalt.
W tym roku Antidotum Leszno 2024 gościło więcej, bo aż 30.000 widzów. To przełożyło się także na jeszcze bardziej utrudnione wydostanie się z imprezy. Zdaję sobie sprawę z tego, że każda impreza masowa rodzi podobne problemy. A wystarczyło naprawdę kilka drobnych rzeczy, żeby skutki katastrofy zminimalizować. Mam tu na myśli niezamykanie ul. Szybowników, przez co (tak jak w latach poprzednich) można by skorzystać z parkingów prywatnych i w ten sposób zmniejszyć natężenie ruchu w innych miejscach.
Można by także pomyśleć o kierowaniu ruchem w taki sposób, żeby zarówno samochody mogły wyjeżdżać, jak i ludzie spokojnie do nich dojść bez blokowanie sobie wzajemnie drogi. I naprawdę, jeśli impreza jest przewidziana dla 30.000 ludzi, to podstawianie 1 autokaru turystycznego na parking przed godz. 12:00 to jest jakiś ponury żart. Szczególnie, że drogą nie mogli poruszać się wówczas piesi. Kilka rzeczy jak widać jest do poprawy i naprawdę niewielkim nakładem pracy można ogarnąć problematyczne tematy. Mam nadzieję, że za rok nie będzie już żadnych utyskiwań.
Antidotum Leszno 2024 – zdjęcia
Opowiedziałem już jak było w tym roku, pora zatem na ilustrację zdjęciową. Jestem bardzo zadowolony i w obydwa dni udało mi się uchwycić ciekawe momenty. Oto one:
Grupy akrobacyjne








































Pokazy wieczorne





































Śmigła, jety, pełen odlot




























































































































Kącik techniczny
Dla zainteresowanych – zdjęcia wykonałem zestawem Sony a1 + Sony FE 200-600 z dwóch miejscówek – publiczność ok. 100m na lewo od sceny oraz strefa spotterska po przeciwnej stronie pasa niż publiczność.